Myśli bł. Bartola Longo
Bartolo Longo o swoim życiu duchowym:
„Pragnę przebywać we własnym pokoju jak w celi, sam na sam z Bogiem, tak aby poznawać Jego wolę. To Boga pragnę kochać bardziej niż jakiekolwiek stworzenia.”
Bartolo Longo o poświęceniu życia Bogu:
„Wolę miłość Boga od miłości wszystkich kobiet i stworzeń. Odtąd nie chcę kochać żadnej kobiety, zrozumiałem bowiem, że Bóg dał mi serce, aby miłował tylko Jego. Ślubuję Bogu, że nie będę odtąd kochać żadnego stworzenia tylko z powodu piękna czy jakiejś ludzkiej skłonności.”
Bartolo Longo o misji, jaką dał mu Bóg w Pompejach:
„Opatrzność wzięła mnie za rękę, tak jak ktoś, kto prowadzi niewidomych i dzieci”.
Bartolo Longo o różańcu:
„Cały różaniec w piękny sposób przedstawia teologiczną głębię myśli Maryjnej, jest ona powielana w całej dialektyce prawdy i dedukcji. Teologia maryjna i różaniec są niczym dwa poematy połączone w jedną całość, dwa hymny zlewające się w jeden hymn, dwie okazałe świątynie, dwie katedry myśli i pobożności, które stają się jednością. W różańcu pobożność przemawia językiem teologów. W nim medytacja wznosi się na wyżyny osiągnięte przez wiedzę teologiczną. Teologia maryjna i różaniec są zatem jakby dwiema podobnymi świątyniami o identycznych wieżach i iglicach sięgających równie wysoko”.
Bartolo Longo o cudownym obrazie pompejańskim:
„Najświętsza Panna sama dodała temu obliczu nieziemskiej słodyczy i niebiańskiego uroku. Wszyscy jesteśmy tego zdania, że od dnia, w którym obraz przeniesiono ze starego, podupadłego kościółka parafialnego do nowo wybudowanej świątyni, z oblicza Maryi promienieje nowe piękno, wspaniałość i budząca zaufanie łagodność”.
Bartolo Longo o opracowanej przez siebie metodzie wychowawczej:
„Nie idę za szkołą Salpétriêre, ani za szkołą w Nancy, ani za Lombrosem, ani za Fenim. Mój Mistrz to Chrystus. Nie pogardzam nauką, bo prawdziwa nauka nie jest przeciwieństwem miłości. Bóg jest miłością i twórcą nauki. Jakżeż więc miłość i nauka mogą być w przeciwieństwie ze sobą, skoro wychodzą z jednego źródła?”.“Gdzie nauka sprzeciwia się miłości, tam zostawiam naukę i idę za miłością”
Bartolo Longo o przeciwnościach życiowych i trudności w realizacji powołania:
„Biedny człowiek – tak powie świat, ale nie ja, ani ci, którzy podążają ścieżkami sprawiedliwości. Czyż nie lepiej powiedzieć: podnieś oczy i serce, pochyl głowę w uwielbieniu, ty, którego Dziewica obdarza swoimi łaskami, a Jezus sakramentami. Czy można myśleć, że Jezus, który tak cię ukochał, może być teraz tak okrutny, by nagle ciebie odrzucić? On, Bóg, który przeszedł próbę, On, który pokonał słabości i zniechęcenie, który modlił się do Ojca, aby oddalił kielich, który poczuł się tak samotny i opuszczony, że nie mogąc znieść dłużej tego ciężaru, wyszedł z Ogrójca i poszedł do umiłowanych uczniów, który czuł się samotny i opuszczony przez wszystkich, nawet przez Ojca, który znalazł przyjaciół śpiących… Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista: Bóg poddaje nas próbom w celu wywyższenia Jego Boskiej Opatrzności. Ale jaki w tym cel? Pomóc nam zdobyć najwyższe cnoty, całkowicie Jemu ufając”.
Ostatni apel do darczyńców:
„Pozostawiliśmy nasze prace niekompletne, ale nie na długo. Synowie więźniów znaleźli w Pompejach chleb, dach nad głową i swoich ojców. A co z ich siostrami? Synowie więźniów ocaleli, a córki? Nie, Bóg nie przyjmie niekompletnego dzieła. Myśl o tych dziewczynkach, które są o wiele mniej szczęśliwe od sierotek, a także od swoich braci, od trzydziestu lat niczym płonący węgiel spala moją duszę. Bracia i siostry, posłuchajcie tego ostatniego wezwania serca waszego starego przyjaciela!”.